warta

Piotr Tworek: Mamy Wartę, jaką chcieliśmy!

– Nasz plan na Wartę przedstawiliśmy na pierwszych odprawach. Zwizuowaliśmy go piłkarzom, daliśmy przykłady z meczów. Zespół uwierzył w naszą wizję. Na boisku widać tę wiarę – mówi w rozmowie z Łączy Nas Piłka trener Warty Poznań Piotr Tworek. „Zieloni” po 10. kolejkach są liderem Fortuna 1 Ligi.

Dawno już o Warcie nie mówiło się tyle dobrego, co obecnie.

Cieszę się, że Warta, którą zawsze uważano za biedną siostrę Lecha Poznań, wbrew tradycji i roli, którą odegrała w polskiej piłce, traktowano ją po macoszemu, patrzono na nią z przymrużeniem oka, utożsamiano z sumą nieszczęść, ma swoją chwilę chwały. Zachłyśnięcie się? Myślę, że nam to nie grozi, bo twardo stąpamy po ziemi. Tym bardziej po porażce w I rundzie Pucharu Polski z GKS-em Katowice. Uważano nas za faworyta, a znów potwierdziło się, jak przewrotna bywa piłka. Gdy gramy co kilka dni, sytuacja ciągle się zmienia, dlatego nie przykładamy większej wagi do pozytywnych słów, jakie zewsząd napływają. Z naszych małych sukcesów będziemy cieszyć się w wąskim gronie.

Małe sukcesy, czyli?

Dobra atmosfera w zespole, dobrze wykonany trening, zwycięstwo, urodziny któregoś z nas. To są drobne, rodzinne sprawy, niezwykle istotne dla nas.

Kiedy narodził się duch Warty?

Wszystko tak naprawdę zaczęło się pierwszego dnia w trakcie okresu przygotowawczego. Wtedy zaczęły tworzyć się podstawy drużyny. Ci piłkarze na samym początku zapewne nie byli w stu procentach przekonani, w którą stronę będziemy ewoluować. Dotyczy to zarówno zawodników, którzy zostali po poprzednim sezonie, jak i tych, którzy pierwszy raz przekroczyli progi klubu. Można powiedzieć, że w tamtych początkowych chwilach byliśmy świadkami narodzin zespołu funkcjonującego w obecnym kształcie. Budowaliśmy od nowa. Ostatnie tygodnia pokazały, że to jest to, czego chcemy.


Warta ma swój styl, którego nie zmienia niezależnie, czy gra w Grodzisku Wielkopolskim, czy na wyjeździe. Na bazie tego można budować optymizm na kolejne mecze?

To, o czym pan mówi, jest wielką zasługą całej drużyny. Wiecie, jak to jest z nowymi zawodnikami, uczącymi się nowego stylu. Oni muszą mieć pełne przekonanie, że to co robią, ma sens. Posiadać odpowiedni ku temu charakter. Nasz plan na Wartę przedstawiliśmy na pierwszych odprawach. Zwizuowaliśmy go piłkarzom, daliśmy przykłady z meczów. Zespół uwierzył w naszą wizję. Na boisku widać tę wiarę.

Czym taka gra się charakteryzuje?

Wysoki pressing przez 90 minut, walka o każdy metr na boisku. To kosztuje dużo zdrowia, siły. Nikt nie stosuje półśrodków. Przekonaliśmy piłkarzy w sens nowej strategii, musieli zmienić myślenie, jeśli chodzi o taktykę. Dzięki temu przeszli pozytywną metamorfozę.

Dla wielu kibiców pozycja Warty jest dużym zaskoczeniem. Jednak, gdy przeanalizuje się skład pańskiej drużyny, zwłaszcza środek pola, gdzie występują Mariusz Rybicki, Mateusz Kupczak, Łukasz Trałka, Robert Janicki, Michał Jakóbowski, już o zaskoczeniu nie może być mowy.

Kilka tygodni temu Rybicki był „schowany w szafie” Odry Opole, w której strzelił tylko trzy gole. Janicki w pierwszych kolejkach poprzedniego sezonu „grzał ławkę”, dopiero końcówkę miał dobrą. Gracjan Jaroch spadł z Bytovią Bytów. Nikt ich plus Bartosza Kieliby, Nikodema Fiedosewicza nie traktował tak jak teraz. Słyszymy: „Ale fajni ci chłopacy”, co świadczy tylko o dużych rezerwach moich piłkarzy. Wydobyli z siebie rezerwy. Mamy solidną pierwszą linię, bardzo mocny środek. Muszę podkreślić dojrzałą rolę, jaką odgrywają w Warcie środkowi pomocnicy, decydujący o całej arytmii gry. Mam nadzieję, że nie staniemy w miejscu, że wskoczymy na jeszcze wyższy poziom. A my, sztab, postaramy się wydobyć z zespołu ukryte pokłady potencjału.

Janicki osiągnął chyba życiową formę?

Ewidentnie sprzyja mu nasza forma pracy, on się w tym dobrze odnajduje. Jestem bardzo zadowolony widząc, że moi zawodnicy pokazują duże możliwości. Za nami dopiero dziesięć kolejek. Prawdziwy charakter drużyny ukaże się w przypadku zawahania formy. Dopiero taka sytuacja wszystko zweryfikuje. Trzeba umieć szybko podnieść się w obliczu kryzysu, a ten jest w piłce nieunikniony.

Rozmawiał Mateusz Ciecierski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *